7 stycznia 2014

Orszak Trzech Króli

Święta już minęły, wracamy po dwu tygodniowym odpoczynku do pracy, szkoły, na uczelnię... A wczoraj 6 stycznia i cały kraj zalała fala Orszaków Trzech Króli. 


W tym poście nie będzie relacji z Orszaku Trzech Króli w Warszawie ani w Przasnyszu, choć tam odbył się w tym roku po raz pierwszy. Dlaczego? Bo troszkę nie rozumiem tego całego przedsięwzięcia.


Pomysł na Orszak Trzech Króli nie jest polski, choć od kilka lat liczba miast, w których odbywa się ta "plenerowa impreza" rośnie w błyskawicznym tempie. Tak było wczoraj:


187 miejscowości! Wyobrażacie sobie?!

Tak naprawdę takie orszaki to impreza z kręgu kultury hiszpańskiej. W Meksyku, Hiszpanii i innych państwach dzieci dostają prezenty 5 stycznia, dzień przed Świętem Objawienia Pańskiego, ponieważ prezenty przynoszą im właśnie Trzej Królowie.

W tym roku w Polsce Orszak Trzech Króli wyruszył już po raz szósty. Idziemy w pochodzie Trzech Króli, podziwiamy egzotyczne (lub mniej egzotyczne) zwierzaczki i stroje odgrywających swoje role, śpiewamy kolędy, zbieramy datki na szczytne cele, np. na stypendia dla zdolnej młodzieży. Broń Boże, ja tego nie potępiam, ale chcę zwrócić uwagę na głębszy sens tego dnia.

Święto Objawienia Pańskiego to nie tylko od dwóch lat dzień wolny od pracy. I nie tylko okazja do parady.

Zastanawia mnie, kim są ci, którzy "grają" Trzech Króli? Wybrani z tłumu, aktorzy a może znane osobistości? A może bycie Królem to nagroda za działalność na jakimś polu? Kim są Ci, którzy odgrywają rolę członków Świętej Rodziny: Jezusa, Maryi i Józefa? Kim są osoby grające Kacpra, Melchiora i Baltazara, anioły i diabły i wszelkie inne postaci? I jak traktują swoje role? Jako lans, możliwość wybicia się, zaprezentowania tłumowi, nagrodę na działania na rzecz społeczności a może pokornie odgrywają swoje postaci, nie śmiąc nawet pomyśleć, że mogliby wykorzystać takie wydarzenie do wywyższenia się. Gdzież oni, tacy maluczcy... Wydaje mi się jednak, że takich osób jest mało... Może ich nawet nie ma... Nie wiem :( A jeśli są, to znikają w tłumie tych, którzy Orszak traktują jako fiestę, zabawę, tylko zabawę, nic więcej...

I kwestia koron. Każdy (lub większość) uczestnik pochodu dostaje koronę, w której maszeruje w Orszaku wraz z Mędrcami do Stajenki. Czym dla uczestników pochodu jest udział w orszaku i założenie tej korony? Znów różne możliwości odpowiedzi. Lansem? Słit focia na twarzoksiążce z podpisem "Orszak Trzech Króli" lub "Jestę Królę" może i bawi, ale mnie jakoś nie... Marsz? Niestety, ostatnimi czasy, słowo "marsz" kojarzy mi się jedynie z niechlubnym, niestety, Marszem Niepodległości. A czy znajdzie się ktoś, kto potraktuje ten orszak  udział w nim jako małą pielgrzymkę? Podążamy przecież do Stajenki, do Jezusa i Panienki. Tylko że nic nam to nie da, jeśli od razu się rozejdziemy, bo już się napaczyliśmy, już mamy focię wrzuconą na fejsa. To nie o to chodzi.

Czy przemyślałeś/aś swój udział w Orszaku? Po co tam w ogóle byłeś/aś? Zastanów się. Święta się skończyły, choć okres świąteczny jeszcze trwa. Niech w Twoim sercu trwa zawsze.

Święto Objawienia Pańskiego dla wielu osób kończy okres bożonarodzeniowy. Czy przyjąłeś/aś Jezusa do swojego życia? Czy otworzyłeś/aś mu drzwi swego serca czy tylko odbębniłeś/aś świąteczną "szopkę"?

P.S. Może lepiej byłoby promować jakąś polską tradycję, związaną z okresem świątecznym czy samym Świętem Trzech Króli zamiast kopiować innych...?