4 sierpnia 2013

KALENDARIUM HISTORII POLSKI: sierpień

No niemożliwe! :D Pooja i XX wiek, i to nie I, a II wojną światowa?! Możliwe ;)


Zapraszam na kolejny post z cyklu KALENDARIUM HISTORII POLSKI. Dziś opowiem Wam o pewnym Polaku.


I. DZIECIŃSTWO I LEGIONOWA MŁODOŚĆ

Stefan Rowecki przyszedł na świat 25 XII 1895 r. W dzieciństwie mieszkał z rodzicami i bratem przy ul. Kaliskiej w Piotrkowie Trybunalskim. Tradycje niepodległościowe w rodzinie Stefana Roweckiego, zwłaszcza po kądzieli, były chlubne i zawsze żywe. Jego pradziadek, Paweł Chrzanowski, walczył u boku Napoleona w Legii Nadwiślańskiej, a dziadek, Damian Chrzanowski, w powstaniu styczniowym, za co był skazany na więzienie i konfiskatę majątku. 

Stefan Augustyn Leon Rowecki, ojciec Stefana Pawła (1890).

Zofia Michalina Rowecka z domu Chrzanowska, matka Stefana Pawła (1930).
Świadectwo urodzenia Stefana Pawła Roweckiego w dn. 25.XII.1985 (1910).


Z domu rodzinnego Stefan wyniósł miłość do ojczyzny i gorący patriotyzm, który kierował jego poczynaniami przez długie lata służby wojskowej. Szczególnie matka dbała o rozwój tej postawy. W dzieciństwie Stefan być może zbyt serio traktował walkę o utrzymanie polskości, opluwając chociażby epolety carskiego oficera.


Stefan Rowecki na kolanach swojego ojca chrzestnego - Pawła Chrzanowskiego, sztabskapitana carskiej gwardii. Obok stoi kuzynka Stefana - Halina Królikowska - do której będzie wysyłał listy z Sachsenhausen w latach 1943-44 (1896).

Czteroletni Stefan w rodzinnym Piotrkowie Trybunalskim (1899).

Rodzinne zdjęcie Roweckich i Chrzanowskich - Stefan Rowecki junior trzyma rękę na kolanach matki (1900).

W 1906 r. kres beztroskim zabawom przyniosła szkoła. Stefan Rowecki uczęszczał w Piotrkowie do prywatnego gimnazjum, założonego przez inż. Narcyza Jacobsona. Nie był sumiennym uczniem, dobrze sobie radził z przedmiotami ścisłymi, wykazywał za to spory antytalent do języków obcych. 



W czasie wolnym często spotykał się ze swoimi kolegami i w ramach samokształcenia zajmowali się historią, geografią i literaturą Polski. Uwielbiali czytać, zwłaszcza książki o Indianach, dziewiętnastowiecznych powstańcach, konfederatach barskich itp.; oprócz tego lubił Rowecki wieszczów: wielokrotnie więc powracał do III części „Dziadów”, „Reduty Ordona”, „Kordiana” czy „Ksiąg Narodu i Pielgrzymstwa Polskiego”. 

Czasy gimnazjalne to dla Roweckiego okres pierwszych kroków narodowo-wyzwoleńczych. Stefan darzył ogromną pogardą Polaków uczęszczających do rosyjskiego gimnazjum i sprzyjających zaborcy. Często działał wspólnie z kolegami ze Związku Młodzieży Polskiej "Przyszłość" (PET), a potem z „Zarzewia” (organizacji również o charakterze niepodległościowym, ale znacznie bardziej militarnym niż PET). Wstąpił do Polskich Drużyn Strzeleckich, gdzie przyjął pierwszy z wielu w swoim życiu pseudonim: „Radecki”. 

Możliwość wyładowania swojej energii oraz ciągot wojskowo-patriotycznych odnalazł Rowecki w skautingu. Wiosną 1911 r. założył zastęp skautowy w rodzinnym Piotrkowie Trybunalskim, jeden z pierwszych na ziemiach polskich. Chłopcy z zastępu kształtowali swoje charaktery, dbali o tężyznę fizyczną, ćwiczyli się w technikach terenoznawstwa, pierwszej pomocy oraz podejmowali działania na rzecz mieszkańców miasta. 

Po kolejnej bójce z uczniami rosyjskiego gimnazjum Stefan został zmuszony do opuszczenia szkoły w 1912 r. Z odbywającego się w galicyjskiej Rabce kursu instruktorskiego powrócił jako podoficer Polskich Drużyn Strzeleckich. Specjalizował się w fortyfikacjach, umocnieniach polowych oraz materiałach wybuchowych.

Jesienią roku 1913 Rowecki przeprowadził się do Warszawy, gdzie zamieszkał u swojego wuja. Przeprowadzka wynikła z podjęcia nauki w Szkole Mechaniczno - Technicznej im. H. Wawelberga i S. Rotwanda, na Wydziale Elektrycznym. Co ciekawe, młody Rowecki uczył się rysunku technicznego od Eligiusza Niewiadomskiego, który w 1922 r. zabił prezydenta Gabriela Narutowicza.


W mundurku obowiązującym w Szkole Mechaniczno - Technicznej im. H. Wawelberga i S. Rotwanda (1913).


„Radecki” nadal uczestniczył w zbiórkach i kursach, wchodził w skład Warszawskiej Kompanii Polskich Drużyn Strzeleckich. Zbyt zaangażowany w przygotowania do walki o niepodległość Polski a zupełnie nie zajęty przygotowaniami do dorosłego życia, osiemnastoletni Rowecki rozpoczął wakacje 1914 roku ze świadomością pozostania na drugi rok w tej samej klasie. 


Działając wbrew woli rodziców, Stefan przekradł się nielegalnie do Galicji na kurs instruktorski PDS do Nowego Sącza (komendantem kursu był Michał Żymierski, późniejszy marszałek PRL). 

II. I WOJNA ŚWIATOWA

W trakcie trwania kursu wybuchła I wojna światowa. Na rozkaz Komendanta Piłsudskiego kursanci wstąpili do Legionów. Co prawda Rowecki nie zakwalifikował się do słynnej Kompanii Kadrowej, ale na front ruszył tuż za nią, dzień później, 7 VIII 1914 r.


Wśród oficerów legionowych w Kętach - Rowecki w pierwszym rzędzie pierwszy od prawej (1914).


Stefan Rowecki rozpoczął swoją 30-letnią karierę wojskową jako dowódca pierwszej sekcji pierwszego plutonu pierwszej kompanii V. batalionu. Potem został dowódcą tego plutonu, przekształconego w pluton zwiadu. Pierwszy raz w boju znalazł się w potyczce pod Ostrowcami. Kolejne walki były pod Anielinem i Laskami, pod Krzywopłotami, Marcinkowicami, Łowczówkiem. W grudniu 1914 r. otrzymał Rowecki nominację na stopień podporucznika. 


Od grudnia 1914 r. dowodził też pierwszym plutonem pierwszej kompanii 5 pułku piechoty I. Brygady Legionów. W legionowych bojach Rowecki stawał walecznie, czego efektem były m.in. trzy rany odniesione w boju - za postawę w czasie walk został po wojnie odznaczony Krzyżem Walecznych.


Podporucznik w I. Brygadzie Legionów Polskich Józefa Piłsudskiego (1915).
Podporucznik Legionów Polskich (1915).
Wśród kolegów rannych w bitwie pod Konarami w 1915 r. zdjęcie z okresu rekonwalescencji (1915).
Wśród kolegów z 5. pułku piechoty Legionów (1915).
Podobizna Roweckiego naszkicowana przez J. Niebudka (1916).
Relacja z potyczki w czasie walk w Legionach; pierwsza z wielu publikacji Roweckiego (1916).


Brał też udział w najkrwawszej bitwie Legionów pod Kostiuchnówką (04.-06. 07. 1916 r.), został wtedy ranny po raz drugi. W czasie kryzysu przysięgowego w 1917 r. przebywał w szpitalu. Po zakończeniu leczenia Rowecki solidarnie dołączył do kolegów, pomimo tego, że uważał podjęte przez nich kroki za niewłaściwe. Według niego, należało nadal brać aktywny udział w budowie wojska polskiego.


Oficerowie 5. pułku piechoty Legionów internowani w Beniaminowie. Rowecki stoi ósmy od lewej (1917/1918).
Legitymacja odznaki oficerskiej nr 12 5. pułku piechoty Legionów (1918).
Dlatego przy najbliższej okazji, w styczniu 1918 r., wstąpił do Polskich Sił Zbrojnych (Polnische Wehrmacht), tworzonej pod egidą Rady Stanu Królestwa Polskiego, gdzie został instruktorem w Szkole Podchorążych w Ostrowii Mazowieckiej. Mianowano go wtedy porucznikiem. Zajmował się wydawaniem skryptów i materiałów dydaktycznych, a potem objął dowodzenie kompanią szkolną oraz prowadził wykłady z zakresu fortyfikacji. Sporo publikował na łamach „Wiadomości Polskich”, „Wiarusa” i „Żołnierza Polskiego”.

Pod koniec 1918 r., stojąc na czele kilkuosobowego oddziału, wziął w rejonie Sadowa do niewoli niemiecką kompanię (uhonorowany za to został Krzyżem Walecznych po raz drugi). Przebieg akcji był dość niezwykły: Rowecki jeździł w nocy po lesie i wykrzykiwał głośno komendy do kilkuosobowego oddziału a Niemcy poddali się w obliczu, według ich mniemania, przytłaczającej przewagi liczebnej wroga.

Porucznik Rowecki na kursie fortyfikacyjno-minerskim w Modlinie (1919).


III. DWUDZIESTOLECIE MIĘDZYWOJENNE


W 1919 r. studiował w Szkole Wojennej Sztabu Generalnego na I kursie, kończąc go z 8. lokatą i awansując do stopnia kapitana Sztabu Generalnego. W czasie kursu odbył staż w Centralnej Szkole Podoficerskiej Kawalerii w Przemyślu. Po zakończeniu szkolenia i odebraniu dyplomu otrzymał nominację na szefa sekcji wyszkolenia i doświadczenia wojennego w Oddziale I. (organizacyjnym) Naczelnego Dowództwa.

Stefan Rowecki z bratem Stanisławem i rodzicami (1919/20).

Od 11 V 1920 r. przebywał w 1. Dywizji Piechoty Legionów. W roku 1920 Rowecki był szefem Oddziału II. (wywiadowczego) Dowództwa Frontu Południowo-Wschodniego, a potem Grupy Uderzeniowej gen. Edwarda Rydza-Śmigłego (na której to funkcji przebywał m.in. w czasie bitwy warszawskiej). W latach 1919/1920 był już w odrodzonym WP w stopniu kapitana, potem majora Sztabu Generalnego.


Pełnił funkcję szefa Oddziału III. (operacyjnego) Dowództwa 4. Armii, a potem szefa Oddziału II (wywiad). W tym też okresie spotkał się po raz pierwszy z pchor. Eugeniuszem Świerczewskim, który miał stać się w przyszłości współsprawcą zguby generała Grota-Roweckiego. 

Pomiędzy walkami na froncie wschodnim, w roku 1920, Rowecki ożenił się z Haliną Sabiną z Paszkowskich, poznaną dwa lata wcześniej. Owocem ich małżeństwa była córka Irena, która urodziła się w 1921 r.


Legitymacja mjr. Roweckiego jako szefa sekcji planów w oddziale IIIa Biura Ścisej Rady Wojennej (1921).

Rowecki objął stanowisko szefa sekcji planów oraz zastępcy szefa Oddziału III. (operacyjnego) Naczelnego Dowództwa. Wszedł także w skład komisji, której zadaniem było ustalenie polskiej doktryny wojennej (eufemistycznie zwanej „doktryną operacyjną”). 



W 1922 r. Roweckiego uhonorowano Krzyżem Kawalerskim Orderu Virtuti Militari. Na przełomie 1922 i 1923 r. odbywał kilkumiesięczny staż w 41. pułku piechoty w Suwałkach. 

Angażował się także w działalność naukowo - badawczą: kierował Wydziałem Naukowo-Wydawniczym Wojskowego Instytutu Naukowo – Wydawniczego. To z inicjatywy Roweckiego i pod jego kierownictwem jako redaktora naczelnego, w 1924 r. zaczął ukazywać się „Przegląd Wojskowy”, popularyzujący m.in. myśl wojskową armii obcych. Rowecki zasiadał również w komitetach redakcyjnych „Bellony”, „Sapera i Inżyniera Wojskowego” a także „Przeglądu Kawaleryjskiego”. Angażował się również w działalność Towarzystwa Wiedzy Obronnej. Z zainteresowaniem śledził obcą myśl wojskową, często tłumaczył prace rosyjskie, niemieckie czy francuskie. 

Mjr Stefan Rowecki jako szef kwatery prasowej w czasie wielkich manewrów Wojska Polskiego (1925).

O zamachu majowym Rowecki nie wiedział wcześniej, zachował wobec niego neutralność. Jednak na przyjęciu w czerwcu 1926 r. na cześć prezydenta Mościckiego, wyznał Piłsudskiemu, że gdyby w maju 1926 r. dowodził jednostką liniową, to podążyłby z odsieczą prezydentowi. Wyznanie to w żaden negatywny sposób nie zaważyło na jego późniejszej karierze wojskowej. Wręcz przeciwnie: nominowany został na pierwszego oficera sztabu Inspektoratu Armii gen. dyw. Józefa Rybaka. Również w 1926 r. został mianowany podpułkownikiem dyplomowanym.


Podpułkownik Stefan Rowecki (1926).

Od roku 1926 rodzina Roweckich mogła zamieszkać w swoim własnym mieszkaniu w Warszawie. Stefan sprowadził również z Piotrkowa swoich rodziców. Jego ojciec był już ciężko chory i wymagał stałej opieki. 


Rowecki z radością poświęcał czas rodzinie, zwłaszcza córce Irenie. Lubił aktywnie odpoczywać: myślistwo, narty w Zakopanem, pływanie i jeździectwo były jego ulubionymi dyscyplinami sportu. Uwielbiał książki historyczne i wojskowe. Cenił twórczość Wojciecha Kossaka i miał w domu kilka jego obrazów. Chętnie też poświęcał się zbieraniu znaczków oraz gromadzeniu motyli. Był stałym bywalcem popularnego warszawskiego lokalu „Adria”.


Rowecki z pierwszą żoną Sabiną Haliną Paszkowską i córką Ireną (1927).
Karta tytułowa uznanej na całym świecie pracy Roweckiego (1928).



Trzymał się z daleka od wewnętrznych rozgrywek ideologicznych i politycznych, tak licznych i niezwykle ostrych w tamtych czasach. Uważał, iż szukanie dróg dla rozwiązań w tym zakresie zależy od czynników cywilnych i od działaczy niepodległościowych, którzy obrali dla siebie kierunek polityczny. Mówił, że sprawa dróg i doktryn wojskowych nie jest mniej od nich ważna i chciał być jednym z tych, którzy ten kierunek organizują dla niepodległego kraju.

W 1930 r. został Rowecki dowódcą 55. pułku piechoty w Lesznie Wielkopolskim, co poczytywał sobie za duże wyróżnienie. Został mianowany pułkownikiem dyplomowanym w 1932 r.


Podpułkownik Stefan Rowecki (1930). Trzecie gwiazdki, które można zauważyć na pagonach to twórczość rodziny. Otóż do powojennego wydania wspomnień Stefana Roweckiego, rodzina potrzebowała zdjęcia pułkownikowskiego; z braku takiego postanowiono dorobić trzecie gwiazdki na zdjęciu z 1930 r.
Stefan Rowecki wraz z bratową Heleną w Paryżu pod pomnikiem gen F. Hoche'a (1930).
Z bratem Stanisławem w Warszawie (1931).
Płk dypl. Rowecki jako dowódca 55. pułku piechoty w Lesznie wręcza broń rekrutowi (1932).

W tym samym roku Rowecki ożenił się ponownie, wybranką jego stała się Eugenia z Fedorowiczów (primo voto Borzychowska). 



Był bardzo wymagający ale sprawiedliwy, każde działanie pod jego dowództwem miało swój konkretny, przemyślany cel. Płk Rowecki dbał o kadrę oficerską i podoficerską, interesując się życiem swoich podwładnych.

Płk dypl. Rowecki na dworcu kolejowym w Lesznie wita attaches wojskowych Francji i Rumunii (1933).
W Warszawie z żoną Eugenią (1933).
Na nartach w Zakopanem (1933).
Oficerowie 55. pułku piechoty w Lesznie - Rowecki w środku pierwszego rzędu, z założoną nogą (1934).
Stefan Rowecki z córką Ireną i drugą żoną Eugenią (1934).

Rowecki darzył dużym szacunkiem tradycje bojowe pułku i dlatego pod jego kierunkiem zorganizowana została sala pamięci 55. pułku piechoty. W jednostce zorganizowano także zasobną bibliotekę. Po podniesieniu poziomu wyszkolenia 55. pułku na szczebel najlepszej jednostki 14 Dywizji Piechoty, zakończył służbę 25 XI 1935 r.


Rowecki przekazuje dowodzenie 55. pułkiem piechoty ppłk W. Wiecierzyńskiemu (1935).
Stefan Rowecki z córką Ireną na zakopiańskich Krupówkach (1935).
Rowecki jako sędzia w czasie ćwiczeń polowych (lata 30-te).
Na polowaniu (lata 30-te).

Na początku 1936 r. przejął dowództwo Brygady Korpusu Ochrony Pogranicza „Podole” w Czortkowie. Podobnie jak w Lesznie, dbał o warunki bytowe oficerów i żołnierzy (np. polecił zatrudnić cywilnych kucharzy i zorganizował kursy kulinarne dla żołnierzy przebywających na strażnicach etc.), metody dowodzenia w jednostce, poziom wyszkolenia, rozwój zawodowy dowódców.


Płk dypl. Rowecki z żoną Eugenią i córką Ireną (1937).
Płk dypl. Rowecki na kursie narciarskim w Siankach wraz z kadrą dowódczą Brygady KOP "Podole" (1936/38).


W tym samym roku został płk Rowecki odznaczony Krzyżem Oficerskim francuskiej Legii Honorowej. Służąc na Kresach, często bywał we Lwowie; tam poznał gen. Michała Karaszewicza-Tokarzewskiego. Ostatecznie jednak, po 2 latach, z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku, funkcję dowódcy brygady przekazał Rowecki płk piech. Bolesławowi Ostrowskiemu w dniu 15 III 1938 r. 


Później Rowecki objął funkcję dowódcy piechoty dywizyjnej i stanowisko zastępcy dowódcy 2. Dywizji Piechoty Legionów w Kielcach. W IV 1939 r. wziął udział w kursie dowódców artylerii w Toruniu. Po zakończeniu kursu powierzono Roweckiemu misję formowania Warszawskiej Brygady Pancerno – Motorowej, wchodzącej w skład Armii „Lublin”.

Nominacja ta była pewną niespodzianką dla Roweckiego, można jednak przypuszczać, że wybitne i wszechstronne uzdolnienia Roweckiego (zwłaszcza dowódcze i organizacyjne) w dobie narodzin polskiej broni pancernej nie pozostały bez wpływu na tę decyzję. 

Prace organizacyjne przebiegały w WBPanc-Mot powoli i opornie, acz metodycznie. Co prawda braków w wyszkoleniu i zgraniu pododdziałów, oddziałów i całości brygady nie można było nadrobić w żaden sposób, ale dzięki olbrzymiemu zaangażowaniu dowódcy brygady i jego sztabu, pod koniec sierpnia organizacja Warszawskiej Brygady stała na o wiele wyższym poziomie niż wcześniej.

IV. II WOJNA ŚWIATOWA: KAMPANIA WRZEŚNIOWA

Kiedy 1 IX 1939 r. na Polskę spadły pierwsze bomby, oddziały brygady kończyły koncentrację w rejonie Solca. Tu pozostawała ona w dyspozycji Naczelnego Dowództwa, kończąc kompletowanie etatów sprzętowych i personalnych. Wobec sukcesów Wehrmachtu w rejonie Częstochowy ND poleciło 3 IX płk dypl. S. Roweckiemu wraz z brygadą dozorować przeprawy na Wiśle na odcinku Sandomierz - Góra Kalwaria. 

Z 3 na 4 IX Warszawska Brygada Pancerno-Motorowa rozpoczęła nocny marsz w wyznaczony rejon. Przedsiębiorczy pułkownik odwiedził Dęblin, gdzie pomimo zniszczenia infrastruktury lotniska udało mu się odnaleźć jeden sprawny samolot oraz pilota gotowego do służby. Przez kolejne dni pilot ten wykonał kilka lotów rozpoznawczych przed frontem brygady, pozwalając dowódcy na precyzyjną orientację w pasie działania. 

Na początku swojego dozorowania brygada stoczyła zwycięską potyczkę z elementami niemieckiej 29. Dywizji Piechoty Zmotoryzowanej. 

12 IX Wisłę w rejonie Księżomierza próbowała forsować niemiecka 4. Dywizja Piechoty. WBPanc-Mot wyprowadziła śmiałe przeciwuderzenie, zakończone sukcesem i odrzuceniem Niemców z powrotem za rzekę. Wkrótce jednak gen. Tadeusz Piskor polecił brygadzie wycofać się w kierunku Kraśnika, a następnie na Frampol. 14 IX brygada w ciężkich bojach broniła przepraw przez Wisłę pod Annopolem. 

Wkrótce pierścień okrążenia zaczął się coraz bardziej zaciskać na polskich siłach gen. Piskora, zgrupowanych w rejonie Tomaszowa. W tej sytuacji generał opracował plan, w myśl którego WBPanc-Mot brawurowym atakiem na Tomaszów i pobiciem elementów niemieckiej 4. dywizji Pancernej miała otworzyć pozostałym jednostkom polskim drogę na Lwów. 

Pierwsze natarcie na Tomaszów Lubelski wyszło 18 IX między godz. 5:00 i 7:30 w rejonie Tarnawatki; brygada posuwała się po dwóch osiach. Jednak w obliczu umocnionego i przygotowanego do obrony niemieckiego XXII. Korpusu Pancernego śmiały atak WBPanc-Mot załamał się. Drugi atak wykonano w nocy z 18 na 19 IX - był to pierwszy w historii broni pancernej atak czołgów nocą. Choć początkowo obiecujące, natarcie zakończyło się niepowodzeniem. 

W obliczu beznadziejności sytuacji gen. Piskor na zwołanej dla oficerów odprawie ogłosił, że zamierza poddać dowodzone przez siebie zgrupowanie. Płk Rowecki nie miał najmniejszego zamiaru iść do niewoli: wiedział, że choć kampania wrześniowa jest przegrana, to do zakończenia wojny jeszcze daleko. Miał zamiar przedostać się na Zachód i tam walczyć z Niemcami. W tej sytuacji polecił żołnierzom swojej brygady zniszczyć sprzęt i pojedynczo lub małymi grupami przedzierać się z okrążenia. Tak przestała istnieć Warszawska Brygada Pancerno-Motorowa, która, choć była najmłodszą wielką jednostką Wojska Polskiego i nie mogła być nawet porównana z 10 Brygadą Kawalerii, wchodzącej w skład „Armii Kraków”, dodatkowo nigdy nie ukończyła formowania, to jednak przez 3 tygodnie z powodzeniem biła Niemców. Gdy już brakło benzyny do motorów, amunicji do dział i karabinów, Rowecki zniszczył sprzęt i polecił przebijać się grupami lub pojedynczo na Węgry albo też lokować się w kraju i wszczynać konspiracje. 20 IX 1939 r. żołnierze i oficerowie podjęli - w większości udane - próby ucieczki z kotła pod Tomaszowem.

Rowecki wraz z kilkoma oficerami podążył ku Warszawie. Początkowo poruszali się jednym ze sztabowych samochodów, wkrótce jednak w rejonie Tarnawatki zakupili wóz z parą koni oraz cywilne ubrania. Po przeistoczeniu się w cywili grupa, jadąc bocznymi drogami, podążyła ku Olszynom k/Warszawy, gdzie mieszkała rodzina Królikowskich - krewnych Roweckiego. W drodze byli zatrzymywani przez wojska niemieckie, ale aresztowani zostali tylko dwaj towarzysze, dla których brakło ubrań cywilnych i chodzili w mundurach szeregowych; Rowecki i reszta grupy podawała się za powracających uciekinierów z Warszawy i dlatego zostali przepuszczeni przez patrol niemiecki. 

W Olszynach uzyskali w pobliskim Urzędzie Gminy dokumenty na fałszywe nazwiska. Tym sposobem Stefan Rowecki został Pawłem Nowakiem (innymi nazwiskami, jakich później używał w okresie konspiracji, były: Jan Sokołowski, Józef Sokołowski, Józef Okołowski, Jerzy Malinowski i wiele innych). Wyposażeni w fałszywe dokumenty ruszyli do Warszawy.

Stefan Rowecki vel. Paweł Nowak przewidywał zdobycie środków materialnych, które mogłyby zabezpieczyć byt córce oraz żonie, a następnie przedostanie się na Zachód, aby wstąpić do Polskich Sił Zbrojnych. W połowie października skontaktował się z gen. bryg. Michałem Karaszewiczem-Tokarzewskim ps. „Torwid” z prośbą, by ten ułatwił mu przedostanie się na Zachód. Generał natomiast usiłował przekonać „Nowaka”, aby włączył się w działalność Służby Zwycięstwu Polski. Rowecki nie zgodził się, tłumacząc, że praca konspiracyjna to działalność z pogranicza polityki, a on jest oficerem liniowym. 

Ostatecznie, po przedstawieniu przez „Torwida” swoich upoważnień oraz zadeklarowaniu przez niego, że weźmie na siebie całą społeczno-polityczną stronę konspiracji zgodził się Rowecki zostać szefem sztabu SZP, biorąc na siebie wyłącznie zadania wojskowe. Tak oto wkroczył na konspiracyjną ścieżkę wojenną człowiek, który później używał w stosunkach wewnętrznych ZWZ-AK pseudonimów: „Jan”, „Grabica”, „Tur”, „Inżynier”, „Rakoń” (tak był tytułowany przez gen. br. W. Sikorskiego), „Kalina” (tak sygnował depesze do Londynu), „Dulęba” i oczywiście „Grot” (tym pseudonimem podpisywał dokumenty publikowane na zewnątrz). Na początku swojej służby w SZP, płk dypl. Rowecki wyrył na framudze jednego z konspiracyjnych lokali przewidywaną datę zakończenia wojny: „1944”. 

Legendarność pseudonimu Roweckiego doprowadziła do tego, że przyjęło się, aby jego konspiracyjny przydomek (zresztą rzadko i krótko używany w tamtym czasie) pisać razem, jak w przypadku osób dwojga nazwisk. Wersja poprawna zatem to Stefan Grot-Rowecki. Nie jest to jedyny znany przypadek w historii, wspomnieć można np. T. Bora-Komorowskiego, E. Fieldorfa-Nila etc. 

V. DZIAŁALNOŚĆ W ZWZ-AK

Po objęciu zwierzchnictwa nad Polską Podziemną przez Polski Rząd na Emigracji szybko przemianowano SZP, tworząc Związek Walki Zbrojnej. Instrukcję gen. Sosnkowskiego z 4 grudnia 1939 r. o powołaniu do życia ZWZ, tzw. „Instrukcję dla Obywatela Rakonia”, przywiózł do Warszawy, na początku stycznia 1940 r., emisariusz Jerzy Michalewski ("Dokładny"). Nakazywała ona przekształcenie istniejących już komórek SZP w myśl zasad organizacyjnych ZWZ. Instrukcja, w połączeniu z instrukcją Komitetu Ministrów dla Spraw Kraju o powoływaniu instytucji mężów zaufania (nigdy nie zostali powołani), odrzucała koncepcję ZWZ jako organizacji wojskowo-politycznej na rzecz organizacji wojskowej. Instrukcja nie wspominała o komisarzach cywilnych przy dowództwach obszarów i okręgów, podkreślała natomiast „ogólno-narodowy, ponadpartyjny i ponadstanowy” charakter organizacji. Została też sprecyzowana po raz pierwszy koncepcja „przygotowania powstania zbrojnego na tyłach armii okupacyjnych, które nastąpi z chwilą wkroczenia regularnych wojsk polskich do kraju”. Twórcy koncepcji nie przewidzieli, że jako pierwsze wkroczą do okupowanej Polski wojska sowieckie. Rowecki otrzymał stanowisko komendanta Obszaru nr 1, obejmując tereny woj. warszawskiego, lubelskiego, łódzkiego i części białostockiego. Świadczyło to o dużym zaufaniu, jakim obdarzył go rząd Sikorskiego. Otrzymał także szerokie uprawnienia w zakresie mianowania komendantów Obszarów Krakowa, Poznania i Torunia. 16 I 1940 r. mianowano go komendantem ZWZ na terenie okupacji niemieckiej.

Pod koniec roku 1939 i w pierwszej połowie 1940, ZWZ nawiązał kontakt z oddziałem mjr. Henryka Dobrzańskiego „Hubala”. Choć wstępnie „Hubal” podporządkował się zwierzchnictwu Roweckiego, to finalnie drogi ZWZ i Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego rozeszły się. W „Instrukcji dla obywatela Rakonia” z 1939 r. Sikorski i Sosnkowski informowali Roweckiego, iż należy powstrzymać się na razie od działań dywersyjnych i czekać na rozkazy Naczelnego Wodza. Dlatego logicznym jest potępienie działalności Hubala przez Roweckiego. W meldunku z 15 IV 1940 r. „Grot” pisał: „(…) Hubala ścigam, chcę go wysłać za granicę, w przyszłości oddam pod sąd.” Metody walki hubalczyków oraz koncepcja działania ZWZ zupełnie do siebie nie przystawały - zaowocowało to wieloma nieporozumieniami a nawet wzajemną niechęcią. „Hubal” był doceniany przez Roweckiego jako świetny zagończyk, ale irytowała Komendanta Głównego jego niefrasobliwość w działaniu. Dla Roweckiego to, co Dobrzański czynił, było przedwczesnym, nieprzemyślanym działaniem.


Rowecki w Pustelniku koło Warszawy (1940).
Rowecki z drugą żoną Eugenią w Zalesiu koło Warszawy (1940).


Rozkazem z 8 II 1940 r. Naczelny Wódz podporządkowywał wszystkie istniejące na terenie kraju organizacje wojskowe Roweckiemu. Od tej chwili występował on jako Komendant Główny Związku Walki Zbrojnej. Choć stwierdzenie o podporządkowaniu było tylko stwierdzeniem formalnym, to jasno określało pozycję „Grota” oraz wytyczało ważny kierunek w jego działaniach: tzw. akcję scaleniową. Rowecki ogłosił zasady i zarządził akcję „weryfikacji” i „scalania” wszelkich inicjatyw wojskowych w kraju. Działały one prywatnie, rozproszkowując siły i utrudniając zdyscyplinowanie społeczne i bojowe. Napotkano wtedy niezwykle zacięty opór ze strony feudałów politycznych, a gdzie indziej samorodnych watażków. Trzeba było trzech lat wysiłków dla uporządkowania tego stanu i zgrupowania na torze państwowym potężnej siły, przewyższającej liczebnością inne w kraju. Akcja scaleniowa, osobiście nadzorowana przez Roweckiego, zakończyła się wielkim sukcesem - pod sztandarami ZWZ-AK stanęły prawie wszystkie ważniejsze polskie organizacje konspiracyjne.


Rowecki - "Obywatel Rakoń" mianowany Komendantem Głównym ZWZ (1940).

Objęcie przez „Obywatela Rakonia” funkcji głównodowodzącego spowodowało, że nie mógł już unikać działania na polu społeczno-politycznym. Jeśli chodzi o sympatie polityczne samego Stefana Roweckiego, to należałoby je określić jako centrolewicowe, z punktem ciężkości przesuniętym na lewą stronę. W początkowej fazie upolityczniania się [Roweckiego] był pod wrażeniem rozmów z Maciejem Ratajem i Mieczysławem Niedziałkowskim oraz zarysowującego się ściślejszego sojuszu socjalistów z ludowcami. Trzeba jednak pamiętać, że mimo swoich lewicowych poglądów, „Grot” nie krył swojego negatywnego stosunku do komunizmu. Niezależnie od prywatnych poglądów politycznych, potrafił współpracować z przedstawicielami wszystkich opcji ideologicznych. Różnymi środkami nie tylko umiał wciągnąć polityków do wspólnego tworzenia Polskiego Państwa Podziemnego, ale także umiejętnie i bezkompromisowo opierał się wszelkim rozgrywkom zakulisowym, których celem było osłabienie jego pozycji jako dowódcy. 


Rowecki rozumiał, że w konspiracji toczyć się będzie walka nie o odzyskanie niepodległości jak kiedyś, ale o utrzymanie istniejącego państwa, posiadającego organa kierujące z emigracji. W tych warunkach należy zorganizować w kraju niepodległe życie i walki kierowane nadal ze szczebla państwowego. Powstała konieczność utworzenia w podziemiu więzi organizacyjnej, ponownie jednoczącej rozbity naród i łączącej go z suwerennymi władzami. Nie było to łatwe wobec powszechnego załamania, zupełnego braku środków i nikłych perspektyw politycznych. Roweckiemu udało się w dość krótkim czasie stworzyć „koncepcję organizacyjną narodu”, kierowanego przez podziemie. Organa administracyjne miały się składać ze szczebli: naczelnego, okręgowego, powiatowego i gminnego. Naczelnej władzy krajowej, podległej rządowi RP na emigracji, miały podlegać dwa sektory administracyjne: „wojskowy” i „cywilny”. Miały pobudzać w kraju wolę do czynnej walki przeciw najazdowi oraz wydobywać z narodu środki i siły dla oporu. 

W czasie swojej służby Rowecki wchodził w skład Politycznego Komitetu Porozumiewawczego, powstałego w wyniku porozumienia przedstawicieli PPS-WRN, SL, SN i SP 26 II 1940 r. przy komendzie Obszaru Nr 1 ZWZ. Głównym powodem zawiązania go była chęć zorganizowania przez partie polityczne, działające w konspiracji, ośrodka porozumiewawczo-konsultacyjnego, który pozwalałby na podjęcie wspólnych działań i decyzji, a także dałby tym partiom wpływ na nowo powstałą organizację wojskową ZWZ. Rowecki opowiadał się przeciwko utworzeniu trzech, równoległych w zakresie kompetencyjnym, delegatur rządu. Przedstawił PKP koncepcję powołania szefa koordynacji do współpracy ze stronnictwami przy koniecznym tworzeniu administracji zastępczej. Stosunki PKP z ZWZ nie układały się pomyślnie od kwietnia 1940 r. Napięta sytuacja była wynikiem dążeń Roweckiego do podporządkowania władzy administracyjnej i politycznej wojsku. Natomiast celem działań stronnictw politycznych było uniezależnienie się od PKP, czego wyrazem była zmiana nazwy na Główny Komitet Polityczny w czerwcu 1940 r. 

Komendant Główny Związku Walki Zbrojnej początkowo niechętnie zapatrywał się na otwarte wystąpienie przeciwko Niemcom, realnie oceniając szanse Polaków w tym nierównym starciu. Z biegiem czasu poglądy dowództwa na tę sprawę stawały się coraz bardziej radykalne, dążąc w kierunku zorganizowania regularnego zbrojnego oporu przeciwko bestialskim posunięciom administracji niemieckiej. 19 III 1940 r. Rowecki przygotował dla emigracyjnego dowództwa specjalny dokument, który zawierał główne wytyczne walki ZWZ. Z tekstu dowiadujemy się, iż zasadniczymi celami działalności podziemia są: „dezorganizacja swobodnej gospodarki i bezpieczeństwa Niemiec na ziemiach Polski; zasianie w ich szeregach niepewności sytuacji, złamanie ducha; podtrzymywanie, przez czynne działania, patriotycznej zwartej postawy Narodu; utrudnienie zaopatrzenia Niemców w żywność i surowiec”. Kontynuując ten wywód, „Grot” doszedł do konkluzji, iż celem ataków winny stać się przede wszystkim formy komunikacji wykorzystywane przez Niemców, a więc transporty kolejowe, a w dalszej kolejności, magazyny żywnościowe i zaopatrzeniowe, fabryki. Rowecki uzasadniał stosowanie tego typu działań jako słuszne i podtrzymujące ducha bojowego, jednakże zastrzegał, iż „każde wystąpienie tego rodzaju musi zawierać pewien sens i wyraźny cel związany z przebiegiem działań wojennych, stosowane one też muszą być wyłącznie na mój [Roweckiego] rozkaz”. Rozkazem płk. Stefana Roweckiego z 20 kwietnia 1940 r. powołano organizację wojskową sabotażowo-dywersyjną o nazwie Związek Odwetu (przekształcony w 1942 r. w „Kedyw”, czyli Kierownictwo Dywersji). Rowecki współtworzył zasady i metody działania propagandy, kierował organizacją łączności i wywiadu oraz partycypował w przygotowywaniu planów operacyjnych powstania powszechnego. Dotychczasowa postawa żołnierska Roweckiego została uhonorowana, w 1940 r. został awansowany do stopnia generała brygady. Dnia 30 VI 1940 r. Rowecki został ostatecznie mianowany Komendantem Głównym Związku Walki Zbrojnej - odtąd jego przełożonym był bezpośrednio Naczelny Wódz, gen. Władysław Sikorski. 

W okresie od 3 VII do 13 IX 1940 r. zasiadał Rowecki w tzw. Zbiorowej Delegaturze Rządu, powołanej m.in. dzięki jego inicjatywie i pomyślanej jako centralny i kierowniczy ośrodek konspiracji krajowej, jednak nie uzyskała ona aprobaty władz RP. Rowecki zainicjował też powołanie stanowiska Delegata Rządu na Kraj, co zaproponował Sikorskiemu w 1940 r. Do konfliktów Roweckiego z Delegaturą Rządu RP na Kraj dochodziło głównie na tle organizacji przez ZWZ-AK wojskowej administracji zastępczej (krypt. „Teczka”), dublującej struktury podziemnych władz cywilnych, tworzonych przez Delegaturę. Rząd na wychodźstwie nigdy nie sprecyzował podziału kompetencji pomiędzy Komendantem Głównym ZWZ w kraju a Delegatem Rządu. Zatarg z Naczelnym Wodzem wywołał meldunek Roweckiego z 15 IX 1941 r., w którym komunikował on o „wysoce ujemnym wrażeniu", jakie wywarła w kraju wiadomość o odejściu „od pracy wojskowej" gen. broni K. Sosnkowskiego. Meldunek ten potraktowany został jako naruszenie dyscypliny wojskowej. 

Już pod koniec roku 1940, na polecenie „Grota”, przeformowywano oddziały i służby Korpusu Bezpieczeństwa, wojskowej organizacji konspiracyjnej, działającej głównie na obszarze GG, w Wojskowy Korpus Służby Bezpieczeństwa. Prowadził on działalność propagandową, dywersyjno-sabotażową, przygotowywał kadry do administrowania po wojnie ziemiami zachodnimi i północnymi.

Gen. „Grot” mógł się poszczycić zorganizowaniem dwóch kluczowych systemów w Polskim Państwie Podziemnym, tj. dowodzenia i łączności, którym istotnie związał kraj ze sobą i władzami RP na emigracji (kurierzy, radio, zrzuty, mosty lotnicze itp.). Pozwalało to na sprawne funkcjonowanie konspiracyjnego organizmu państwowego. 

Idea nawiązania łączności lotniczej z krajem zrodziła się właściwie natychmiast po zakończonej klęską kampanii 1939 r. Niestety, mimo nalegań w tej sprawie samego gen. Sikorskiego, który już w listopadzie 1939 r. domagał się natychmiastowego rozpoczęcia lotów wahadłowych do Polski, pomysłu długo nie udawało się zrealizować. Ostatecznie dopiero na początku 1941 r. alianci przystąpili do pierwszych lotów zaopatrzeniowych nad terytorium Polski. Nie było ich jednak dużo. Znaczne odległości, stałe ryzyko kontaktu z nieprzyjacielem nad jego terytorium, odmienne priorytety i w gruncie rzeczy mniejsze niż w przypadku np. Francji czy Jugosławii znaczenie dla aliantów partyzantki polskiej powodowało, że sprzęt dostarczany AK drogą powietrzną nie pokrywał nawet jej minimalnych potrzeb. Organizowano wsparcie dla okupowanego Kraju – stworzenie mostu powietrznego na trasie Włochy – zrzutowiska AK. Operacje o kryptonimie „Wildhorn – Most” , z których jedna miała miejsce na terenie Okręgu AK Lublin, dwie na terenie Okręgu AK Kraków, dwie zaś nie doszły do skutku, polegały na znalezieniu odpowiedniego lądowiska – bajoru – dla samolotu, który, przyleciawszy z bazy lotniczej we Włoszech, mógłby wylądować na terenie okupowanej Polski i zabrać bądź ładunek bądź kurierów politycznych.

Przed upływem pierwszego roku konspiracji opracowany został „zarys koncepcji wojenno-powstańczej w kraju”, plan powstania powszechnego, przesłany 5 II 1941 r. jako meldunek operacyjny do Londynu. Dotarł on tam dopiero 25 VI 1941 r. i wskutek wybuchu wojny radziecko-niemieckiej stał się nieaktualny. Wizja napaści Niemiec na ZSRR i utworzenia bliższego nam frontu wojny według Grota dawała możliwość „wzmożenia” naszej walki konspiracyjnej, wprowadzenie do niej jeszcze i „małej wojny partyzanckiej”, zakończonej w odpowiednim czasie „powstaniem powszechnym” i oswobodzeniem kraju.

Powyższy zarys skonkretyzował cele i wytyczył formy oraz etapy walki w kraju. Wytyczył także drogi dla całego podziemia państwowego, zarówno cywilnego, jak i wojskowego, do końca wojny. Był on jedynym chyba w podziemiach Europy tak kompletnie i tak jasno sprecyzowanym planem działalności. 

W wyniku rozpracowania założeń tego zarysu przyjęto „dwupoziomowy” układ struktur podziemia:
a) na sieć „terenową”, która miała związywać naród, utrzymywać go w oporze i wytwarzać siły i środki dla „walki czynnej kraju”,
b) na sieć „nadbudowy”, tworzonej zazwyczaj eksterytorialnie, dla zadań „walki czynnej”, czerpiącej siły, środki i oparcie z sieci „terenowej”.

Stefan Rowecki dbał też o systematyczny rozwój wywiadu Armii Krajowej. Wiarygodność oraz wartość merytoryczna raportów szpiegowskich AK nie miała sobie równych wśród aliantów. Szybko okazało się, iż wywiad AK stał się dla sprzymierzonych głównym źródłem informacji. Brytyjczycy, którzy nie mogli odbudować w pierwszych latach wojny swojej siatki wywiadowczej w Niemczech, aż do roku 1942 polegali głównie na danych dotyczących Niemiec i frontu wschodniego. dostarczanych przez wywiad AK. Siatka wywiadowcza ZWZ-AK obejmowała zasięgiem swego działania nie tylko tereny okupowanej Polski, ale również działała w Rzeszy, ZSSR oraz w krajach na południe od Polski, sprzymierzonych z Niemcami.

Lato 1941 r. przyniosło wojnę niemiecko-sowiecką. Naczelny Wódz wydał Roweckiemu rozkaz wzmożenia akcji bojowych przeciw cofającym się Sowietom. Rozległa działalność i walka toczona była równocześnie na trzech polach, dowodzonych osobiście przez „Grota”. Były to:
a) Pole walki w Reichu. Prowadzono tam walkę typu konspiracyjnego. Wykorzystując skupiska polskie wywiezionych na roboty oraz Ślązaków i Polaków, osiadłych dawniej w Niemczech, prowadzono skuteczną akcję sabotażu i dywersji technicznej w gospodarce niemieckiej (m. in. zakażenie pogłowia, palenie zbiorów), prowadzono intensywnie „wywiad ofensywy” (m. in. zdobycie informacji o V1), szerzono propagandę, wykonywano akty dywersji bojowej (np. bomby zegarowe na dworcach Berlina i Wrocławia). Świadom ponadto roli propagandy wojennej, Rowecki położył też podwaliny pod nowoczesną wojnę psychologiczną, animując tzw. Akcję „N”. W grudniu 1940 r. z polecenia Roweckiego, w Biurze Informacji i Propagandy utworzono specjalną komórkę „N” (jej powołanie zaproponował na wiosnę 1940 płk. Jan Rzepecki). W październiku 1941 r. została przekształcona w Samodzielny Podwydział N, zwany potocznie akcją „N”. Rowecki cyklicznie informował Rząd Polski w Londynie o rezultatach działalności akcji. Koncepcja polegała zasadniczo na redagowaniu ulotek, czasopism i broszur w języku niemieckim w celu obniżania morali żołnierzy i społeczeństwa niemieckiego. Ważną cechą tej literatury propagandowej było stylizowanie jej na wydawnictwa niemieckie, co stanowiło o podniesieniu wiarygodności tekstów. Starano się pokazać, że nie wszyscy są oddani Hitlerowi, są też tacy, którzy prowadzą działalność antynazistowską. W opracowaniu tych materiałów uczestniczyli najlepsi polscy germaniści i znawcy kultury niemieckiej. Akcja „N” była objęta tak ścisłą tajemnicą, że często berlińska placówka wywiadu AK przysyłała ulotki „N”, raportując o rodzącej się w łonie Wehrmachtu opozycji. 
b) Pole walki na Wschodzie. Ważną sferą działalności AK było też uruchomienie organizacji „Wachlarza”, który to sukces również należy zapisać na konto „Grota”. „Wachlarz” zajmował się szeroko pojętą dywersją i sabotażem (ze szczególnym uwzględnieniem szlaków komunikacyjnych i dróg zaopatrzenia Wehrmachtu) na obszarach na wschód od Warszawy. Według projektów, obszar działania mógł sięgać nawet po Dyneburg na dalekiej północy, dalej Połock, Smoleńsk, Homel, Czernichów, Czerkasy, a nawet Winnicę. Mobilizowano siły ludzkie, niezbędne do tak szeroko zakrojonej operacji. Planowano użycie ludzi młodych, pełnych werwy i brawury. Około pięćsetosobowa organizacja wojskowa, w tym 25 oficerów – spadochroniarzy, przeszkolonych w Anglii („cichociemnych”), miała za zadanie osłaniać od wschodu przyszłe działania powstańcze w głębi kraju i ewentualnie tworzyć barierę, opóźniającą zbliżanie się wojsk radzieckich do ziem polskich. Do zadań „Wachlarza” należało również prowadzenie wywiadu na tyłach wojsk niemieckich, a także zbieranie danych o Armii Czerwonej. W praktyce siły „Wachlarza” były wątłe i tylko nieliczne akcje przynosiły zamierzone efekty. O założonym wcześniej wysadzaniu mostów na Dźwinie i Dnieprze nie mogło być mowy. „Wachlarz” jeszcze nie zdążył się dobrze rozwinąć, a ogólnokrajowe dowództwo Armii Krajowej zaczęło przemyśliwać o jego likwidacji jako organizacji niesamodzielnej, nieprzynoszącej efektów i niepotrzebnej wobec coraz większych zmian na froncie wschodnim, gdzie Armia Czerwona zaczęła odnosić sukcesy militarne. 
c) Pole walki w centrum kraju. Tu „Grot” zorganizował akcję samoobrony Polaków przed niszczącym naporem niemieckim. Atakował komunikację i ośrodki niemieckiej produkcji zbrojnej, przygotowywał siły i środki dla zadań do walki na miejscu, na wschodzie i na zachodzie oraz dla powstania powszechnego. Strukturami kierowało Kierownictwo Walki Podziemnej na czele z Roweckim (od jesieni 1942 r.). Tym sposobem włączono cały naród do powszechnego oporu, wydobyto z niego ponad pół miliona podziemnego wojska liniowego, tworzącego Siły Zbrojne Kraju, doprowadzono do nieustannej walki i oporów przeciw Niemcom na terenie całej bazy. 

W pierwszych dniach listopada roku 1941 komendant ZWZ odbył potajemne spotkanie z marszałkiem Edwardem Rydzem-Śmigłym. T. Szarota twierdzi, że Rydz-Śmigły, po powrocie z emigracji do Warszawy, starał się dotrzeć do gen. Roweckiego i rozmawiał z ludźmi z jego otoczenia, m.in. z płk. Edwardem Pfeifferem. Rydz-Śmigły zjawił się w jednym z lokali konspiracyjnych „Grota”, z którym odbył około pół godziny trwającą rozmowę za zamkniętymi drzwiami. Przebieg spotkania i poruszane tematy pozostają do dziś tajemnicą. Jedyną relacją, potwierdzającą to spotkanie, są wspomnienia Janiny Gellert, której matka mieszkała przy ul. Marszałkowskiej 4 m. 2, w jednym z lokali dziennej pracy gen. Roweckiego, i była świadkiem wizyty Rydza-Śmigłego u Roweckiego.


Zdjęcie Stefana Roweckiego do okupacyjnej kennkarty (1942).

Po przemianowaniu ZWZ na Armię Krajową 14 lutego 1942 r., Rowecki został powołany na funkcję Dowódcy Armii Krajowej. Nominację otrzymał jako logiczną konsekwencję dowodzenia Związkiem Walki Zbrojnej. Błędem jest stwierdzenie, iż generał pełnił funkcję Komendanta Głównego AK, bo jej nie było. Był za to (kolejno) Komendantem Głównym Związku Walki Zbrojnej oraz Dowódcą Armii Krajowej (drugą, opcjonalną nazwą był Komendant Sił Zbrojnych w Kraju). Pełnił funkcję dowódcy AK, ponieważ nie była to już organizacja konspiracyjna, ale regularna armia Polskiego Państwa Podziemnego. A na czele regularnych jednostek wojskowych stoją dowódcy, a nie komendanci. Tytułowanie Roweckiego komendantem AK to umniejszanie prestiżu pełnionej przezeń funkcji.


Rozkaz o przemianowaniu ZWZ na AK - mianowanie Roweckiego dowódcą Armii Krajowej (1942).

Animozje Roweckiego wobec komunistów uwidoczniły się podczas rozmów z przedstawicielami PPR. „Grot” nie zgadzał się na mediacje z jej nieoficjalnym przedstawicielem, Michałem Żymierskim (wówczas agentem NKWD), w 1940 r. Od 1942 r., kiedy uzyskał zgodę na prowadzenie ograniczonej walki zbrojnej, nadzorował przygotowanie planu powstania powszechnego, jakie Polskie Państwo Podziemne zamierzało wywołać pod koniec wojny. Od 7 grudnia 1942 pełnił dodatkowo funkcję Delegata Ministra Obrony Narodowej w Kraju, podporządkowanego Rządowi RP na uchodźstwie. Delegatura była tajnym naczelnym organem władzy administracyjnej w okupowanej Polsce, utworzonym w 1940 r., składającym się z departamentów. Kierowała pracą pionu cywilnego Polskiego Państwa Podziemnego. Jej zadaniami było utrzymanie ciągłości instytucji państwowych, zapewnienie normalnego funkcjonowania państwa, przygotowanie do przyjęcia kontroli nad krajem po zakończeniu wojny, rejestracja poczynań okupantów i dokumentacja zbrodni wojennych oraz ochrona i ratowanie zagrożonych dóbr kultury.



W uznaniu zasług na polu walki konspiracyjnej, gen. br. W. Sikorski odznaczył w 1943 r. „Grota” Krzyżem Walecznych. Tym samym „Grot” stał się jedynym oficerem w historii posiadającym to odznaczenie w liczbie osiem. 

Rowecki nie był zwolennikiem ścisłej konspiracji, mimo iż zgodził się na ochronę osobistą wywiadu AK, ograniczył ją do spotkań służbowych, w terenie poruszając się bez obstawy. W większym stopniu zakładał, iż przed aresztowaniem i rozpoznaniem na terenie Warszawy uchroni go wtopienie się w tłum, dobra orientacja w mieście, zmiana wyglądu zewnętrznego oraz doskonale podrobione dokumenty (niem. Kennkarte) poświadczające, iż pracuje w instytucjach niemieckich. Stale miał krótkie włosy, zapuścił wąsy i zaczął używać okularów. Po mieście chodził o lasce, stwarzając pozory starszego człowieka. Laska była w środku wydrążona i „Grot” często nosił w niej tajne dokumenty. 

Sporą niechęcią darzył dowódca AK wszelkie koncepcje ochrony swojej osoby przy pomocy żołnierzy AK. Jedynym do zaakceptowania przez niego modelem ochrony był osobisty adiutant generała: Ryszard Jamontt-Krzywicki ps. „Szymon”. Do „Szymona” miał bezgraniczne zaufanie. W czasie spotkań w lokalach konspiracyjnych „Szymon” stanowił ubezpieczenie wewnątrz lokalu, a dodatkowo całość ochraniało na zewnątrz jeszcze najczęściej dwóch żołnierzy AK: Jan Milewski oraz Jerzy Nowakowski ps. „Jureczek”. Specyficznym znakiem firmowym „Szymona” był adapter - bardzo często nosił go ze sobą, ale nie dlatego, że był szczególnie zapalonym miłośnikiem muzyki, adapter bowiem krył w sobie 9 mm pistolety Vis wraz z amunicją. 

Lokale, w których Rowecki spotykał się z rozmaitymi ludźmi, zawsze były starannie dobierane, a następnie kontrolowane przez ludzi z ochrony Komendy Głównej ZWZ-AK, zwłaszcza pod kątem możliwości ucieczki. Niejednokrotnie bowiem „Grot” musiał wycofywać się z zagrożonego lokalu; przodem puszczał wszystkich zgromadzonych a sam wychodził ostatni.

VI. W RĘKACH WROGA

W czasie okupacji stał się obiektem szczególnego zainteresowania niemieckich władz bezpieczeństwa, głównie z uwagi na znaczenie stanowiska, które zajmował w polskim ruchu oporu. Został uznany za „wroga numer jeden” III Rzeszy w okupowanej Polsce i umieszczony na pierwszym miejscu niemieckiej listy poszukiwanych Polaków, która obejmowała 165 nazwisk najaktywniejszych dowódców polskiej konspiracji. Gestapo przywiązywało szczególną wagę do zdekonspirowania i pochwycenia Roweckiego - utworzono w tym celu specjalną komórkę o nazwie Rollkomando, zajmującą się wyłącznie polowaniem na przywódców podziemia, która dysponowała rysopisem Roweckiego i jego personaliami. W centrali niemieckich władz bezpieczeństwa w Alei Szucha wisiał jego ogromny podświetlany portret, z którym każdy funkcjonariusz lub agent niemiecki działający na terenie Warszawy musiał się dokładnie zapoznać.

Na przełomie lat 1942/43 z Londynu zaczęły docierać do KG AK coraz poważniejsze ostrzeżenia: Gestapo było coraz bliżej złapania „Grota”. Agenci w całej Warszawie posiadali przedwojenne zdjęcia Roweckiego i na ich podstawie próbowali wpaść na trop dowódcy AK. Władze hitlerowskie od 1940 r. wiedziały, kto stoi na czele ZWZ-AK, znały jego nazwisko. Do dekonspiracji „Grota” przyczynili się głównie kurierzy rządu emigracyjnego oraz wysłany do kraju z pieniędzmi Samson Mikiciński[1], niemal na pewno agent Abwehry, niemieckiego wywiadu i kontrwywiadu, działającego w latach 1921-1944. Niemcy dysponowali fotografiami Roweckiego, nie udało im się jednak go odnaleźć. Żołnierze-podkomendni „Grota” z okresu przedwojennego byli zwalniani z obozów i wyposażani w zdjęcia generała. Liczono, że któryś z nich, rozpoznawszy Roweckiego na ulicy, okaże się zdrajcą i wyda dowódcę w ręce niemieckie. Naczelne Dowództwo próbowało namówić „Grota” do ewakuacji na Zachód. Rowecki odrzucił ofertę. W okolicznościach nie do końca dziś wyjaśnionych, 30 VI 1943 r., został aresztowany przez Gestapo w lokalu przy ul. Spiskiej 14/10 w Warszawie. Do tej pory nie ma w pełni sprawdzonych danych, kto „Grota” wydał w ręce niemieckie. Może dokładniejszej odpowiedzi na pytanie, jak było naprawdę, będzie potrafiła udzielić Szczecińska Delegatura Instytutu Pamięci Narodowej, która od 2003 r. prowadziła w tej sprawie śledztwo. Wszystko jednak zdaje się wskazywać, że bieg wydarzeń przedstawiał się następująco.

Od roku 1942 w łonie AK działała trzyosobowa grupa zdrajców, której udało się doprowadzić do aresztowania ok. 200 żołnierzy i oficerów AK, głównie z wywiadu. Tercet ten stanowili: Eugeniusz Świerczewski ps. „Gens”, szwagier „Gensa” Ludwik Kalkstein ps. „Hanka” oraz jego żona Blanka Kaczorowska. Grupa była prowadzona przez podporucznika SS Ericha Mertena w ramach Rollkommando. Działania Rollkommando ukierunkowane w konkretnym celu oraz fakt, że „Gens” znał Roweckiego zarówno z 1920 r., jak i z międzywojnia, systematycznie prowadziły ku „Grotowi”.

Noc z 29 na 30 VI 1943 r. spędził Rowecki w lokalu przy ul. Topiel na warszawskim Powiślu. Dnia następnego o godz. 10:00 miał odbyć naradę z oficerami sztabu przy ul. Barskiej 5. W drodze na spotkanie, przed dziewiątą, zobaczył się jeszcze ze swoją łączniczką, Elżbietą Prądzyńską-Zboińską ps. „Ela”. Było to na rogu ulic Niemcewicza i Tarczyńskiej; generał przyjechał tramwajem, a następnie odbyli wspólnie z „Elą” krótki spacer. Łączniczka przekazała „Grotowi” paczkę z 15 000 dolarów; rozmawiali też o pogarszającym się stanie zdrowia generała i zmęczeniu pracą. Rowecki zamierzał na kilka dni wyjechać z Warszawy i odpocząć. Po pożegnaniu ruszył w stronę mieszkania przy ul. Spiskiej. 

Nie wiedział jednak, że od momentu wsiadania do tramwaju na Powiślu był obserwowany przez Eugeniusza Świerczewskiego ps. „Gens”. Wsiadł on za „Grotem” do tramwaju (aby nie być rozpoznanym, jechał w drugim wagonie), następnie obserwował z ukrycia przebieg spotkania generała z łączniczką, by w końcu ruszyć za dowódcą AK w stronę lokalu przy Spiskiej. 

Stefan Rowecki skierował swoje kroki na Spiską 14/10, aby wymienić dokumenty tożsamości na inne. Kiedy zdrajca zobaczył generała znikającego w bramie, czym prędzej skorzystał z najbliższego telefonu, na placu Narutowicza, aby zawiadomić swoich mocodawców o tym, że odnalazł „Grota”. Około godziny 9:20 na ul. Spiską z obydwu stron wpadło siedemnaście niemieckich ciężarówek wyładowanych policją. Okoliczne kamienice szybko i sprawnie zostały otoczone, a na dachach ustawiono stanowiska ckm. 

Z domów przy ul. Spiskiej zaczęto wyprowadzać mieszkańców, selekcjonując ich na kobiety z dziećmi oraz mężczyzn, było widać, że Niemcy szukają kogoś bardzo konkretnego. Wyprowadzony został również Jerzy Malinowski, mieszkający na pierwszym piętrze domu przy ul. Spiskiej 14, pod numerem mieszkania 10. Dowodzący akcją SS-Untersturmfuhrer Erich Merten musiał tylko raz rzucić okiem na trzymaną fotografię, aby upewnić się, że obywatel Malinowski w rzeczywistości jest gen. bryg. Stefanem Roweckim ps. „Grot”, dowódcą Armii Krajowej. Na stwierdzenie tego faktu przez Mertena Rowecki tylko skinął głową i zakuty w kajdanach został odprowadzony do samochodu. Aresztowania dokonała grupa warszawskiego Gestapo „Rollkommando”.

Pod eskortą przewieziono go na al. Szucha. Niemcy nie przeszukali nawet dokładnie samego mieszkania; był to błąd, ponieważ mogliby odnaleźć dużą liczbę tajnych szkiców, wykresów i wykazów, planów, pewną sumę pieniędzy, dziewięć krążków złota oraz pistolet Colt z amunicją, ukryte w skrytkach. Kilka dni później konspiracyjny lokal został „wysprzątany” przez grupę obserwacyjno-ewakuacyjną, pracującą w ramach referatu „998” Wydziału Bezpieczeństwa i Kontrwywiadu Oddziału II KG AK. Szefem komórki ochrony sztabu KG AK był por. Franciszek Knapp pseud. „Ernest”.

Około południa cała Warszawa huczała już od plotek na temat aresztowania generała. W KG AK zapanowała gorączkowa atmosfera. Pojawiły się propozycje akcji zbrojnej, której celem byłoby odbicie dowódcy. Tymczasem na al. Szucha pojawiali się kolejni oficerowie Wehrmachtu i SS. Trzeba podkreślić, że Rowecki był traktowany z należnymi honorami i respektem. Rowecki był na Szucha kilkakrotnie przesłuchiwany, ale ze względu na swą rangę uniknął typowych metod Gestapo. 

Aby nie stwarzać podziemiu okazji do zbrojnego odbicia dowódcy AK, w nocy z 30 VI na 1 VII, generał został drogą lotniczą przetransportowany do Berlina, gdzie osadzono go w centralnym więzieniu berlińskim przy Aleksander Platz. Gestapowcy bardzo gorliwie starali się uniknąć akcji AKowców.

W Berlinie sprawę gen. bryg. S. Roweckiego prowadził major SS Harro Thomsen - szef referatu zajmującego się polskim podziemiem. Kilkakrotnie „Grot” był przesłuchiwany w siedzibie Gestapo pod adresem Prinz-Albrecht-Strasse 8. Tu również generał był traktowany z odpowiednim szacunkiem i przesłuchanie przebiegało raczej w atmosferze rozmowy. Niemcy składali Roweckiemu oferty współpracy przeciwko Sowietom. Datę 10 VII 1943 r. nosi „Acten notiz" z rozmowy Himmlera z Hitlerem na temat ewentualnego wykorzystania Roweckiego do gry politycznej, który to projekt Hitler, wskazując na przykład Piłsudskiego, odrzucił. Po dwóch tygodniach badań, tj. 16 VII 1943 r. Stefan Rowecki stanął w murach obozu koncentracyjnego w Sachsenhausen. 

„Grot” był zaliczony do kategorii tzw. Ehrenhaftlig, czyli VIPów. Przetrzymywany był w odizolowanej części obozu przeznaczonej dla ważnych więźniów - w tzw. Zellenbau, w celi nr 71. Często odwiedzał go Harro Thomsen. Kilkakrotnie generał był też wywożony na przesłuchania do Berlina. Zamierzał nawet wykorzystać możliwość ucieczki, ułożył nawet konkretny plan i zaczął go realizować. 

Otóż pewien przychylny Polakom dyplomata z berlińskiego poselstwa Mandżukuo (marionetkowe państwo utworzone w 1932 r. przez Japonię na okupowanych przez nią obszarach Mandżurii) przekupił konwojentów.. Ustalono, że kiedy samochód, którym wieziony będzie Rowecki, znajdzie się w Berlinie, generał wyskoczy z niego (gdy ten zwolni na zakręcie). Zbieg ucieknie do chronionego immunitetem dyplomatycznym mieszkania posła Mandżukuo. Plan zaczął być realizowany. Tymczasem okazało się, że niespodziewanie zwiększono liczbę konwojentów do 12 a więc ucieczka nie mogła się udać. Rowecki zrezygnował. 

W celi, w której przebywał generał, znajdowało się łóżko, stołek i ubikacja oraz niewielkie, zakratowane okno. Dzień rozpoczynał się pobudką o 5:00, a kończył ogłoszeniem ciszy nocnej o 21:00. Generał przebywał w obozie w cywilnym ubraniu. Strażnicy nie wiedzieli - ze względów bezpieczeństwa–kim jest więzień. Nieco lepiej poinformowany był dowódca, starszy sierżant SS, Kurt Eccarius. 

Stefan Rowecki kilkakrotnie pisał listy do rodziny. Były one dostarczane przez dwóch panów w cywilnych ubraniach (i z legitymacjami Gestapo w kieszeniach) do kuzynki generała, Haliny Królikowskiej, mieszkającej w podwarszawskich Olszynach. Łącznie otrzymała ona sześć listów. Ostatni dotarł 24 VI 1944 r. i nosił datę 27 V. Rodzina zwrotną drogą posyłała mu również listy oraz paczki żywnościowe i drobiazgami codziennego użytku. 

Stefan Rowecki, nie wiedząc o tym niestety, 1 I 1944 r. został mianowany generałem dywizji. Był to ostatni gest, na jaki mógł się zdobyć rząd emigracyjny; fiaskiem bowiem zakończyły się próby nakłonienia Brytyjczyków do przeprowadzania wymiany więźniów za generała „Grota”. 

Oprócz przesłuchań, czas upływał Roweckiemu na korzystaniu z więziennego spacernika, rozmowach ze współwięźniami przez ścianę albo okno, a także na spisywaniu swoich wspomnień z okresu I wojny światowej, wojny polsko-bolszewickiej i kampanii wrześniowej. Napisał również dwa testamenty: adresatem pierwszego była rodzina, drugiego - żołnierze Armii Krajowej. 

W obozie znacząco pogorszył się stan zdrowia Stefana Roweckiego. Jeden ze współwięźniów - lekarz, po powierzchownym zbadaniu „Grota”, stwierdził u niego kamienie żółciowe. Podczas pobytu w Sachsenhausen Rowecki ciężko chorował (prof. Witold Rudowski podejrzewał wrzód dwunastnicy). Niemcy nie spieszyli się z wydawaniem Roweckiemu środków przeciwbólowych. Choć ból doskwierał generałowi, to ten nie tracił dobrego humoru - jak wspominają współwięźniowie. 

Rozmowy i przesłuchania prowadzone przez Harro Thomsena miały jeden strategiczny cel: doprowadzić do tego, aby Rowecki uznał wroga w Armii Czerwonej (która zbliżała się do przedwojennych granic RP) i wydał rozkaz Armii Krajowej, by ta stanęła u boku Wehrmachtu do walki z sowietami. Mimo odmowy Thomsen, nie tracą nadziei, kontynuował swoją pracę. 

Okoliczności śmierci i miejsce pochówku generała do dziś owiane są szczelną zasłoną tajemnicy i niewykluczone, że nigdy ich nie poznamy - wszelka dokumentacja Gestapo związana ze sprawą generała „Grota” spłonęła (jak utrzymuje Thomsen) w czasie oblężenia Berlina w kwietniu 1945 r. Najbardziej prawdopodobna wersja zdarzeń mówi, że kiedy wybuchło powstanie warszawskie, próbowano Roweckiego z jeszcze większą intensywnością namówić do wydania rozkazu o zaprzestaniu walk. Wobec niezmiennie jednoznacznej postawy generała, a tym samym absolutnej nieprzydatności, Heinrich Himmler polecił telefonicznie zgładzić gen. dyw. Stefana Roweckiego. Wszystkie dostępne poszlaki wskazują na to, że generał został zamordowany w pierwszym tygodniu powstania, tj. między 2 i 7 sierpnia 1944 r. Według powojennych ustaleń historyków, został on zamordowany w obozie koncentracyjnym w Sachsenhausen, kilka minut po godz 3:00 w nocy z 1 na 2 sierpnia 1944 r. (datę tę częściowo potwierdził IPN w toku śledztwa zakończonego w 2007 r.).

Aleksander Grochowski - znajomy Roweckiego z czasów jego służby w 55. Pułku - utrzymywał, że widział go żywego w obozie jeszcze w lutym 1945 r. Oto jego relacja: „Staliśmy w szeregach na apelu [w Sachsenhausen]. W pewnym momencie zauważyłem, jak z pobliskiego baraku, odizolowanego od pozostałych wysokim, drewnianym parkanem i drutem – dwóch SS-manów wyprowadziło skutego w kajdany cywila. (…) Gdy zbliżyli się na 12 lub 15 metrów, rozpoznałem więźnia. Tak, to był płk. Stefan Rowecki. (…) Nie było to złudzenie, bo przecież stykałem się z Nim przez kilka lat.”

Stefan Grot-Rowecki pozostawał ze swoimi żołnierzami do końca, pamiętano o nim przez lata. Wierny Polsce, obowiązkom i podwładnym, niezmordowany w pracy, niezłomny w walce, twardy i dumny w więzieniach Gestapo. Jest wpisany na zawsze w historię polskiego narodu.


BIBLIOGRAFIA:

1. Generał Stefan Rowecki „Grot” w relacjach i pamięci zbiorowej, oprac. A. K. Kunert, T. Szarota, Warszawa 2003.
2. Rowecka-Mielczarska Irena, Ojciec. Wspomnienia córki gen. Stefana Grota-Roweckiego, Warszawa 1985.
3. Stefan Rowecki (Grot), Wspomnienia i notatki, czerwiec-wrzesień 1939, Warszawa 1957.
4. Stefan Rowecki w relacjach, red. T. Szarota, Warszawa 1988.
5. Szarota T., Stefan Rowecki „Grot”, Warszawa 1983.



[1] Samson Mikiciński był do 1939 r. internacjonalistą i kombinatorem, do historii przeszedł jako podwójny agent. Po upadku Polski w 1939 r. znalazł się w Paryżu, gdzie został zatrudniony przez polskie czynniki emigracyjne jako emisariusz do Polski. Odbył kilka podróży, przewożąc dla polskiego podziemia miliony złotych polskich. Latem 1940 r. Mikiciński został urzędnikiem poselstwa chilijskiego w Turcji. Wkrótce potem wywiad brytyjski oskarżył go o kolportaż na Bliskim Wschodzie fałszywej waluty brytyjskiej, pochodzącej z Niemiec. Wywiady polski i brytyjski podjęły akcję uprowadzenia Mikicińskiego z turcji, co nastąpiło w I 1941 r. Podczas przesłuchania wyszło na jaw, że Mikiciński miał zacieśnione stosunki z Abwehrą już od 1938 r. i jadąc do Polski, za każdym razem miał z nią kontakt. Troska o bezpieczeństwo przesyłki pieniędzy do Polski opłacała się Abwehrze, bo wprowadzała Mikicińskiego głęboko w polskie stosunki polityczne. Podczas próby ucieczki z aresztu został zastrzelony. 

Do następnego! :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz